niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 3 "Witaj ponownie"

W czwartek Emily Jones siedząc przy jednym ze stolików w szkolnej stołówce po raz setny zastanawiała się czy pójść na bal z Loganem.On jest popularny,słodki,idealny.Ale to nie miało sensu!Czemu taki chłopak jak on chce umówić się z biedną wieśniarą?
-Jest i nasza królowa!-z zamyślenia wyrwał ją Kendall Schmidt,który właśnie dosiadł się do jej stolika.-Chciałabyś zastać królową balu,prawda?
-Nie.-burknęła i skierowała się do wyjścia.
-Czekaj!-Schmidt wskoczył na stolik.-Głosujcie na Emily Jones w konkursie na królową Balu Zimowego!
Wszyscy uczniowie wybuchnęli śmiechem,a dziewczyna wybiegła ze stołówki.
Pocieszające było to,że Logan tego nie widział.

Elizabeth Williams całe popołudnie spędziła w Golden Gardens.
Był to luksusowy hotel położony 20 kilometrów od Rosehold.Słynął z ogromnego lasu,który go otaczał.W okolicy krążyło dużo dziwnych plotek o tym lesie między innymi,że grupa nastolatków popełniła w nim zbiorowe samobójstwo,a ich dusze cały czas się tam błąkają.Jednak dyrekcja szkoły Rosehold High School niezbyt przejmowała się tymi plotkami,ponieważ od kilku lat w Golden Gardens organizowany był Bal Zimowy.
Elizabeth jako przewodnicząca szkoły musiała wszystkiego dopilnować.W końcu za tydzień miał odbyć się długo wyczekiwany bal.
-Jak na razie dobrze mam idzie.-uśmiechnęła się Isabella Miller,przewodnicząca sekcji dekoracyjnej.
Młoda Williams nie podzielała jej entuzjazmu.Dobrze wiedziała,że przez następny tydzień będzie musiała spotykać się tu z frajerami,którzy nie mają do roboty nic lepszego niż ciągłe prace na rzecz szkoły.
Pomimo tego,iż niektórzy mieszkańcy Rosehold w tym państwo Williams,Schmidt,Maslow,Henderson,Pena,Johnson,pani Smith zainwestowało pokaźne sumy w organizację balu uczniowie zmuszeni byli do samodzielnej dekoracji sali balowej.
-Nie przeszkadzam?-odwróciła się,a za plecami zobaczyła Carlosa Penę.
-Oczywiście,że nie.-uśmiechnęła się.
-Przywiozłem ciastka od mamy dla osób odpowiedzialnych za organizację.-wywrócił oczami.
-Dziękujemy.-zaśmiała się.
-Elizabeth,mogę cię o coś zapytać?-westchnął Carlos.
-Jasne.-odparła.
-Masz już partnera na bal?-w palcach obracał kulczyki od swojego samochodu.
-Nie.-Elizabeth przygryzła wargę.
-Może chciałabyś pójść ze mną?-spojrzał na nią z nadzieją.
-Tak!-powiedziała trochę za głośno.
-W takim razie napiszę do ciebie.-zaśmiał się.-Pa.
-Pa.
Czyli jednak Elizabeth nie wyjdzie na kujonkę i frajerkę,której nie chce żaden chłopak.


Po nieprzespanej nocy Lisa Smith miała dość zastanawiania się,co Wilsonowie robią w Rosehold.Dlatego postanowiła podpytać mamę i przekonać się czy wie coś na ten temat.
Niechętnie zeszła na dół i usiadała przy wielkim stolę w jadalni.
-Mamo?-zaczęła.
Kobieta około czterdziestu lat z wysoko upiętymi,ciemnymi włosami odwróciła się do niej.
-Tak?
-Przedwczoraj widziałam Wilsonów.Czy oni wrócili?-zapytała niepewnie.
-Och,tak...Zapomniałam ci powiedzieć.Nawet planujemy jakieś sąsiedzkie przyjęcie.-wzięła łyk kawy z kubka.-To takie straszne,co spotkało ich córkę.Najgorsze jest to,że jeszcze nie ustalono kto to zrobił.
Lisie na samą myśl o tym zrobiło się gorąco.
W tamte wakacje całe Rosehold huczało  od plotek na temat wypadku Samanthy Wilson.Ktoś zepchnął ją ze schodów w jednym z barów.Jeden z pracowników znalazł ją nieprzytomną i zawiadomił policję oraz pogotowie.Okazało się,że wskutek wypadku Samantha poważnie uszkodziła sobie nogę.Rodzina Wilsonów wyprowadziła się do Kansas,gdzie Sam miała kilka operacji.Niestety straciła pamięć krótkotrwałą i nie wiedziała kto jej to zrobił.
Lisa pokiwała głową i powiedziała,że musi już iść do szkoły.Zauważyła,że z domu obok wychodzi Elizabeth Williams,więc szybko do niej podbiegła.
-Słyszałaś,że Wilsonowie wrócili?-zapytała szeptem.
-Chyba żartujesz?!-warknęła.
-Nie!-przygryzła wargę.-Myślisz,że ona wie...
-Nie.-Elizabeth pokręciła głową.-Gdyby wiedziała już dawno by nas tu nie było.


Mary Johnson jadła lunch w towarzystwie Jamesa Maslowa,Kendalla Schmidta,Logana Hendersona,Carlosa Peny,Sophi Taylor i Jessici Thompson.
Nie była dziś w najlepszym nastroju.Cała szkoła huczała na temat powrotu Wilsonów.Było jej podwójnie trudno.Nie dość,że od rana wspomnieniami wracała do tamtych wakacji,to Sam z powrotem zostanie królową szkoły,a Mary znowu stanie się brzydką frajerką.
-Chyba nie zamierzasz iść na ten bal sam?-gestykulował James.
-Tak właśnie zrobię.-Kendall wywrócił oczami.
-Zostało jeszcze tyle gorących lasek.-zachęcał Carlos.
Maslow rozejrzał się uważnie.
-Isabella Miller?-zaproponował.
-Stary,ona ma jedną brew.-rzucił Pena.
-I jest w sekcji dekoracyjnej.-dodał Logan.
-No dobra.Może to nie był najlepszy wybór.-stwierdził James.-To Lisa Smith.
Mary głośno przełknęła ślinę.
-No co?-kontynuował.-Jest całkiem,całkiem.
-I ma duże cycki.-wtrącił Carlos.
-Z resztą widziałem jak rozmawiacie na korytarzu.-uśmiechnął się Henderson.
-Skończcie!-burknął Schmidt.
-Może czekasz na Sam?-zaśmiał się James.-Podobno ma być na balu.
Blondyn wstał,pokazał mu środkowy palec i opuścił stołówkę.


--------------------------------

Hej!
Z racji tego,że nie pisałam nic dość długo postanowiłam dodać rozdział.W zasadzie planowałam zrobić to już w tamtym tygodniu,ale nie chciało mi się,a wczoraj nie było mnie w domu,więc piszę dzisiaj.
Rozdział średnio mi się podoba,ale nie jest źle.Chyba.
Na dziś to tyle,więc...
Pa.♥