piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 4 ''Wielki worek pełen sekretów"

W piątkowe popołudnie Lisa Smith siedziała w swoim pokoju i obserwowała dom Wilsonów.Najwidoczniej byli właśnie w trakcie wprowadzania się,wskazywały na to kartonowe pudła,które stały na podjeździe odkąd Lisa wróciła ze szkoły.
Sąsiedzi licznie odwiedzali ich dom od rana.Wilsonowie nie zdążyli nawet dobrze wejść do własnego domu,a pod drzwiami stało stado namolnych znajomych.W tym pani Smith.Lisie od razu coś się nie zgadzało.Jak tak zapracowana kobieta znalazła czas na sąsiedzkie powitania?Przecież Olivia Smith całe dnie przesiaduje w swojej kancelarii,a do domu wraca tylko po to,żeby wziąć prysznic,wyspać się i poprawić makijaż.
Telefon Lisy zadzwonił.Odebrała,a po drugiej stronie usłyszała Emily Jones,swoją dawną przyjaciółkę.
-Słyszałam,że Sam Wilson wróciła do Rosehold.-wyszeptała nerwowo Emily.-Myślisz,że wie?
-Nie wiem.-odpowiedziała.-Ale uważam,że Elizabeth ma rację.Gdyby wiedziała już dawno byłybyśmy w więzieniu.
-Rozmawiałaś z Elizabeth?-zapytała.
-Rano,ale tylko przez chwilę.
-Lisa!-zawołała pani Smith.-Zejdź na dół!
-Muszę kończyć.-rozłączyła się.
Szybko zbiegła po schodach do salonu,w którym stała jej matka.
-Idziemy jutro na przyjęcie do Wilsonów.-poinformowała.
-Idziemy?
-Tak.Idziesz ze mną.
-Ale czemu?
-Chyba lubiłaś Sam?
-Nawet jej nie znałam!
-To poznasz.
Olivia Smith weszła do swojego gabinetu,oznaczało to koniec dyskusji.
Pip.
Lisa spojrzała na swój telefon.,,Nowa wiadomość''.Otworzyła ją i zaczęła czytać.

Droga Liso,
Muszę przyznać,że bardzo ciekawie spędziłaś wakacje.
Jak myślisz tatuś będzie zadowolony,gdy się o tym dowie?
                                                                              Twoje End

Pod spodem widniało zdjęcie Lisy z zeszłych wakacji.Była wtedy w Kansas u swojego ojca.
Jej rodzice rozwiedli się trzy lata temu,a tata ułożył sobie życie z nową żoną i jej córką Chloe. 
Cała wizyta była okropna.Lisa czuła się taka niepotrzebna,gdy słuchała o osiągnięciach jego nowej córki i oglądała ich wspólne zdjęcia,które ozdabiały dosłownie każde pomieszczenie.Nawet łazienkę.
Pewnego wieczoru Lisa bez pytania wzięła ukochany samochód ojca i rozbiła go.Była przerażona,ale przypomniała sobie,że Chloe miała być na jakiejś imprezie,więc z łatwością mogła zwalić całą winę na nią.Oczywiście zrobiła to.Kiedy Chloe wróciła do domu podłożyła do jej torebki kluczyki od samochodu.
Następnego ranka policja powiadomiła pana Smitha,że znaleziono jego rozbity samochód.Kiedy policjanci powiedzieli,że nie udało się ustalić sprawcy wypadku mężczyzna wpadł w szał i zaczął ''śledztwo'' na własną rękę.Lisa została pierwszą podejrzaną.
Na oskarżenia ojca odpowiedziała,że to na pewno nie ona i wieczorem była cały czas w domu.
Następnym krokiem było przeszukanie pokoju,który dzieliła z Chloe.Oczywiście rzeczy Lisy zostały dokładnie przetrząśnięte,a rzeczy Chloe nieporządnie i niedokładnie,jakby tylko dla zasady.Ale kluczyki znalazły się w torebce blondynki.
Reszta historii nie była Lisie znana dokładnie,ponieważ dzień później do Kansas przyjechała wściekła pani Smith.Zrobiła awanturę swojemu byłemu mężowi i zabrała córkę do domu.A Lisa od tego czasu nie widziała się z ojcem.

Sms przyszedł z zastrzeżonego numeru,ale mimo to Lisa mogła odpisać.

Kim jesteś i czego chcesz?

Na odpowiedź nie czekała długo.

Jestem twoim najgorszym koszmarem i chcę sprawiedliwości.




W tym samym czasie Elizabeth Williams wraz z mamą wybrała się do Wilsonów z świeżo kupionymi ciasteczkami.
Pani Williams z pogardą spojrzała na kartonowe pudełka,zapukała do drzwi i uśmiechnęła się przyjaźnie 
-Oh,pani Williams.-drzwi otworzyła Samantha Wilson.-Dzień dobry!Jak miło panią widzieć.
-Ciebie również.-kobieta podała jej talerz z ciastkami.-Dziś rano upiekłyśmy je razem z Elizabeth.
Elizabeth pokiwała głowa i uśmiechnęła się sztucznie,spoglądając na stół,na którym stało kilka misek z identycznie wyglądającymi ciastkami.Widocznie reszta sąsiedztwa wpadła na ten sam pomysł,aby w pobliskiej piekarni kupić ciasteczka domowej roboty i przynieść je Wilsonom.
Jej mam rozmawiała z panią Wilson,a ona stała obok Sam.
-Wracasz do szkoły?-Elizabeth przewała niezręczną ciszę.
-Tak.Słyszałam,że zostałaś przewodniczącą.-uśmiechnęła się serdecznie.-Gratuluję.
Williams poczuła skurcz w żołądku.Czy ona wie co zrobiła?Nie!To niemożliwe,przecież nie było jej w Rosehold.Nikt nie wie,co Elizabeth zrobiła.

Na początku roku szkolnego Elizabeth zgłosiła swoją kandydaturę na przewodniczącą szkoły.Emma Anderson okazała się jej najgroźniejszą rywalką.Jeszcze przed głosowaniem cieszyła się dużą popularnością.Elizabeth była pewna,że przegra,aż pewnego dnia nadarzyła się piękna okazja...
Każdy potencjalny kandydat zanim został dopuszczony do startu musiał napisać ''przemowę'',w której miał napisać dlaczego to właśnie jego należy wybrać na to stanowisko i mógł napisać o swoich dotychczasowych osiągnięciach np.zagraniu w sztuce,udziale w konkursie itp.Po lekcjach Elizabeth zauważyła,że Emma udała się do sekretariatu szkolnego,aby przekazać swoją przemowę.Williams skorzystała z nieuwagi sekretarki i zabrała przemowę rywalki.W domu napisała inną.Zdecydowanie gorszą,z paroma drobnymi błędami i podpisała się jako Emma Anderson.A oryginalną pracę Emmy wyrzuciła do kosza w cichej kawiarni na obrzeżach miasta.I w ten sposób Elizabeth wygrała wybory.

-Dziękuję.-oprzytomniała.
Pip.
Odezwał się jej telefon.

Zdziwiona?
        Twoje End

Pod spodem były jeszcze zdjęcia.Na jednym z nich było widać jak zabiera pracę z biurka w sekretariacie,na drugim jak wyrzuca ją do kosza,a trzecie przedstawiało ją piszącą fałszywą wersję.


W piątkowy wieczór Mary Johnson siedziała w domu i oglądała jakąś kiepską komedię romantyczną.Wiedziała,że jej przyjaciółki są u Samanthy Wilson.Rano prosiły ją,aby z nimi poszła,ale Mary odmówiła.Uznała to za dość rozsądne wyjście,ponieważ kompletnie nie wiedziałaby jak się zachować.Uśmiechać się,potakiwać,współczuć,gdy tak naprawdę...
Poważne przemyślenia Mary przerwał dzwonek do drzwi.
Młoda Johnson wstała z kanapy i otworzyła je.
-Hej.-uśmiechnął się James Maslow.
-Cześć.-zdziwiła się.-Co ty tu robisz?
Mary spojrzała na swoje ubranie.Miała na sobie stare,poplamione dresy.Co za wstyd!
-Wpadłem na Sophie i powiedziała,że źle się czujesz,więc jestem.-James rozejrzał się podejrzliwie.-Nie przeszkadzam?
-Nie,wejdź.-przesunęła się,aby chłopak mógł przejść.
Oczywiście czuła się świetnie,ale skłamała,bo co innego mogła powiedzieć,żeby wymigać się od wizyty u Sam.Jednak zaskoczył ją fakt,iż James pojawił się u niej w domu.Tylko pisali ze sobą kilka razy,a w szkole rozmawiali niemal na wszystkich przerwach.Przecież to nic nie znaczy.Była przekonana,że Maslow rozmawia z nią,żeby dokopać Jacobowi.A poza tym jeszcze jej nie pocałował.Nawet w policzek.Dobrze wiedziała,że James Maslow obściskuje się z pierwszą lepszą ładną laską.Ta zasada nie dotyczyła Mary,bo uważał ją za frajerkę?
Zaprowadziła go do dużego salonu.
-Chcesz się czegoś napić?-zapytała.
-Nie,dzięki.-chłopak usiadł na kanapie.-Jakiego koloru sukienkę zakładasz na bal?
-Jeszcze nie wiem.A co?-usiadła obok niego.
-Chcę kupić pasujący krawat.-powiedział,jakby była to najoczywistsza rzecz pod słońcem.
-Przepraszam.-odparła.-Ostatnio jestem trochę zdenerwowana.Startuję na królową balu i...
Po raz kolejny skłamała.Startowała w wyborach,ale nie przejmowała się nimi w ogóle i była pewna,że wygra.
-Rozumiem...Chyba...Może to dziwne...Ale przed każdymi zawodami czuję się strasznie...Boję się tego,że coś schrzanię i przegramy przeze mnie,a mój ojciec po raz kolejny będzie mieć tą pieprzoną satysfakcję...-zaśmiał się nerwowo. 
-Nie przejmuj się.-delikatnie dotknęła jego dłoń.-Jesteś świetnym graczem.
-Dzięki.-uśmiechnął się słodko.
Ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać,ale ten cudowny moment przerwał dźwięk przychodzącego SMSa.
Mary wzięła telefon,który leżał na stoliku.Spojrzała na ekran i otworzyła wiadomość.

Ciekawe co robi,gdy to zobaczy.
                            Twoje End

Pod wiadomością widniały jej zdjęcia ze starej szkoły.Była wtedy gruba,nosiła okulary i aparat na zęby.Jednym słowem wyglądała okropnie. 


Emily Jones była w swoim domu i oglądała jakąś komedię ze swoją siostrą,Charlotte.
Nie mogła uwierzyć,że to wszystko jest prawdą.Powrót Sam,Logan...
Emily zaczęła myśleć,że chłopak przegrał jakiś zakład albo umówił się z nią dla żartu.
-Co założysz na bal?-Charlotte oderwała wzrok od ekranu.
-Nie myślałam jeszcze o tym.-skłamała. 

Myślała o tym od wakacji.Żeby kupić sukienkę na bal pracowała w restauracji.Niestety jej wymarzona suknia była za droga.Aż pewnego dnia nadarzyła się okazja.W lokalu było niewiele osób,a ona choć raz chciała wyglądać jak księżniczka,a nie jak Kopciuszek.Ukradła z kasy pieniądze na sukienkę.Teraz bardzo tego żałowała i miała wyrzuty sumienia.
Usłyszała,że dostała nową wiadomość.Wyjęła swój telefon z kieszeni i przeczytała ją.

Śliczna suknia,Em.
              Twoje End

Były też zdjęcia sukienki w jej szafie,która była schowana na samym dnie i zdjęcie,na którym wyjmowała pieniądze z kasy.


----------------------------------

Hej!
Znowu długo nie pisałam.(Też zauważyłam,że często to powtarzam.)
Jeśli chodzi o rozdział szału nie ma,ale bywało gorzej.
W zakładce ,,Bohaterowie'' pojawiła się nowa postać.
Pojawiła się także ankieta pt. ,,Kto jest Twoją ulubioną bohaterką opowiadania?''.Jestem bardzo ciekawa,którą z dziewczyn lubicie najbardziej.Serdecznie zapraszam do oddania głosu na swoją faworytkę. :)
To chyba wszystko,więc pa. :*