środa, 18 maja 2016

Rozdział 6 ''Niespodziewana sytuacja w łazience''

W niedzielę rano Elizabeth była w drodze do domu Emmy Anderson,swojej przeciwniczki w wyborach na przewodniczącego szkoły,którą perfidnie oszukała.
Postanowiła sobie,że dowie się,co teraz robi Emma i czy mogła być nadawcą tych wiadomości.
Chwilę później była już na miejscu.Była to piękna okolica.Wszystkie domy były małe i zgrabne,a wzdłuż ulicy rosły rozłożyste dęby,które teraz pokryte były śniegiem.Na podwórku jednego z domu bawiły się małe dziewczynki.
Dziewczyna zapukała do drzwi żółtego domu,na których znajdywało się wygrawerowane złotymi literami nazwisko Anderson.Stała na ganku dłuższą chwilę,ale nikt jej nie otworzył.
-Przepraszam.-usłyszała kobiecy głos.-Pani do Andersonów?
Odwróciła się.Za swoimi plecami zobaczyła starszą kobietę z psem na smyczy.
-Tak.-odpowiedziała.-Nie wie pani,kiedy mogę zastać ich w domu?
-Jestem ich sąsiadką.-wskazała na dom po drugiej stronie ulicy.-Niestety,ale wyjechali do Chicago kilka miesięcy temu.
-Dziękuję za informację.-uśmiechnęła się.-Do widzenia.
-Do widzenia.
Zadowolona wróciła do swojego samochodu.Skoro Emma była w Chicago,to nie mogła być End.Nareszcie udało jej się czegoś dowiedzieć!

Obserwuję Cię.
Twoje End

Elizabeth uważnie się rozejrzała.Nagle dziwnie znajomy mercedes odjechał z piskiem opon.


W poniedziałek rano Emily po raz kolejny miała dość swojego życia.Cała szkoła ''udekorowana'' była ulotkami zachęcającymi do głosowania na nią w konkursie na królową balu.Stał za tym oczywiście Kendall Schmidt.
-Nie możesz się na nim odegrać?-zapytała Lisa Smith.
-Łatwo ci mówić.-mruknęła.
-To tylko Schmidt,nie jakiś gangster.-dziewczyna wywróciła oczami.-Albo powiedz Loganowi.
-Logana nie ma dziś w szkole,a poza tym to jego przyjaciel.-odpowiedziała Jones.
-W takim razie poradzimy sobie same...-przygryzła wargę.
-Ja nie chcę mieć żadnych kłopotów...-zaczęła.
-Nie będziesz miała!-przerwała jej.-Czekaj na mnie w damskiej łazience,ale masz być w jednej z kabin!
-Co?!-zapytała,ale Lisa pobiegła już w stronę stołówki.
Emily niechętnie udała się do toalety i zajęła jedną z kabin.Miała tylko nadzieję,że nie będzie z tego żadnych problemów.
Po chwili Jones usłyszała,że otwierają się drzwi.
-Masz już partnerkę na bal?-poznała głos swojej przyjaciółki.
-Może.-zaśmiała się druga osoba.-Jesteś zainteresowana?
-Może...-szepnęła uwodzicielsko.
Emily przez szparę w drzwiach zobaczyła Lisę,całującą się z Kendallem.Minutę później chłopak opuścił pomieszczenie.
-Emily!-zawołała brunetka.
-Zwariowałaś!-naskoczyła na nią.-Jeśli chciałaś się z nim całować,to mogłaś po prostu powiedzieć!Nie musiałam tego oglądać!
Lisa po raz kolejny wywróciła oczami i podała jej czarnego iPhone.
-A teraz wybacz,ale muszę zmyć z siebie resztki Schmidta.-powiedziała i podeszła do umywalki.-Jestem świetną aktorką.
-Co to?-zapytała Emily.
-Jego telefon.-powiedziała,jakby była to najoczywistsza rzecz pod słońcem.-Masz dostęp do jego kontaktów,Twittera,Facebooka.Możesz go nieźle upokorzyć.
-Pewnie jest wylogowany ze wszystkich kont,a telefon jest zablokowany.-westchnęła.
-Chłopcy nigdy nie wylogowują się z kont i nie zakładają blokad.-uśmiechnęła się i już po chwili była na facebookowym profilu chłopaka.
-Ty to zrób.-poprosiła Jones.-Ja się...boję.
Zadzwonił dzwonek.
-Ok.-Lisa schowała telefon do torby.-Zajmę się tym na następnej przerwie.


Po południu Lisa zaparkowała swój samochód na podjeździe przed domem.Jeszcze raz spojrzała na telefon Kendalla.Nie zdążyła jeszcze ośmieszyć chłopaka.Za to odkryła coś bardzo ciekawego.Schmidt zna jej przyrodnią siostrę,Chloe.Przejrzała jego wiadomości.Napisał do niej,że jest jej bardzo wdzięczny.Ale za co?Schmidt mieszkał wcześniej w Kansas,więc mógł znać Chloe.Może byli przyjaciółmi albo parą?
Lisa schowała urządzenie,wysiadła z samochodu i weszła do domu.
-Liso!Przyjdź tutaj na chwilę!-usłyszała głos swojej mamy.
Poszła do salonu,ale widok,który tam zastała zaskoczył ją i to bardzo.Jej matka i Kendall siedzieli na kanapie i spokojnie pili kawę.
-Możesz mi wyjaśnić,dlaczego ukradłaś telefon Kendalla?!-krzyczała pani Smith.
-Nie ukradłam mu żadnego telefonu.-broniła się.
-W takim razie skąd masz to?-Schmidt sięgnął do jej kieszeni i wyciągnął z niej swój telefon.
-Znalazłam go przed szatnią i chciałam oddać.-w palcach obracała kluczyki od samochodu.
-W takim razie dziękuję.-uśmiechnął się.-Do widzenia,pani Smith.
-Do widzenia.-odparła Olivia Smith.
-To jeszcze nie koniec.-szepnął do Lisy i opuścił dom Smithów.
-Trzymaj się od niego z daleka.-warknęła jej matka.-Jego rodzice są bardzo wpływowymi ludźmi i mogą sprawić,że moja kancelaria zniknie na zawsze.
-Jasne.-odpowiedziała i poszła do swojego pokoju.
Wyciągnęła swój telefon i zobaczyła,że ma nową wiadomość.

Mamusia ma rację.
Nie zaczynaj z Kendallem.
Twoje End <3



Po południu Mary wraz ze swoimi przyjaciółkami,Sophią Taylor i Jessicą Thompson,była w domu Samanthy Wilson.Miały omówić,co założą na bal zimowy.
-Ta różowa jest śliczna.-Sophia wskazała na jedną z sukienek w katalogu,który właśnie przeglądały.
-Jakaś tandeta.-Sam wywróciła oczami.
-Masz rację.-Jessica energicznie pokiwała głową.
Mary miała ochotę wrócić do domu i wziąć gorącą kąpiel,ale niestety nie mogła.Musiała zostać i zrealizować swoją ''misję''.
-Zmieńmy temat.-Wilson złożyła wszystkie magazyny i położyła je na szafce nocnej obok łóżka.-Idziesz na bal z Maslowem,prawda?-zwróciła się do Mary.
-Tak.-blondynka bawiła się kosmykiem swoich włosów.
-Chciałam,żeby mnie zaprosił,ale z tobą i tak nie wygram,więc go sobie odpuściłam.-uśmiechnęła się.
Mary nie wierzyła własnym uszom.Dobrze wiedziała,że Sam mogła mieć każdego chłopaka z całego Rosehold.Nawet Jamesa Maslowa.
-Masz rację.-przytaknęła Sophia.-Jak ostatnio rozmawiała z Bradem Clarkiem James patrzył na niego,jakby miał go zamordować.
Thompson podeszła do biurka Sam i podniosła leżące na nim zdjęcie oprawione w ramkę.Przedstawiało Sam,Jessicę i Sophię,stały przed budynkiem szkoły,było to trzy lata temu.Jeszcze przed wypadkiem Sam.
-Na prawdę nie wiesz,kto ci to zrobił?-zapytała.
Serce Mary zatrzymało się.Co jeśli Sam wie,że to ona...
Ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę.-szepnęła Sam i zniknęła w ciemnym korytarzu.
Chwilę później wróciła do sypialni,ale nie była sama.Obok niej stał Kendall Schmidt z wielkim kartonowym pudłem w ręku.
-Listonosz znowu się pomylił.-chłopak wywrócił oczami i postawił pudło na ziemi.
Schmidt spojrzał na Mary i uśmiechnął się do niej,ale to nie był zwykły uśmiech.Ten był pełen kpiny.Tak jakby cieszył się,że nie dowiedziała się,czy Sam coś pamięta.


------------
Tak więc jest nowy rozdział!Też jestem w szoku,że tak szybko.
Wiemy już kto jest End,prawda?Co Kendalla łączy z przyrodnią siostrą Lisy?Co zrobią dziewczyny?I pewnie znalazło by się jeszcze wiele pytań,ale nie chcę mi się ich szukać.W każdym razie odpowiedzi na te pytania znajdziecie czytając Big Time Liars!Zabrzmiało banalnie?Taaak.







niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 5 ''Kochany tatuś''

Tego ranka Elizabeth Williams spotkała się z dawnymi przyjaciółkami w małej kawiarni położonej 40 kilometrów od Rosehold.
-Wy też dostałyście...dziwne SMS-y?-zaczęła niepewnie Emily Jones.
Cała trójka pokiwała twierdząco głowami.
-Myślicie,że ten ktoś wie o...Sam?-zapytała Lisa Smith.
-Pewnie tak.-burknęła Elizabeth.
-Co robimy?!-krzyknęła Mary Johnson.-Nie chcę wylądować za kratkami!
-Musimy dowiedzieć się,kto wysyła te wiadomości.-warknęła Lisa.
-A nie lepiej iść z tym na policję?-wtrąciła Emily.
-Nie!-Williams pokręciła głową.-Nikt nie może się o tym dowiedzieć!
-Macie jakieś podejrzenia?Kto może to robić?Albo kto mógł to widzieć?-pytała Johnson.
-Nie wiem.-westchnęła Emily.
-Emma Anderson.-odparła po chwili Elizabeth.
-Przecież to lizuska,a w wakacje pomagała w schronisku.-Mary wywróciła oczami.-Myślisz,że mogłaby być nadawcą tych wiadomości?
-Nie wiem...
-Albo Chloe Moore.-rzuciła od niechcenia Lisa.
-Kto to?-blondynka zmrużyła oczy.
-Moja przyrodnia siostra.
-Ale jest jeszcze jedna opcja.-przerwała Emily.-Sam może wiedzieć,że to my i chce się na nas zemścić w dużo gorszy sposób niż pójście na policję.
-Musimy sprawdzić,czy ona coś wie.-powiedziała Elizabeth.
-Niby jak?-zapytała Lisa.
-Któraś z nas musi się z nią zaprzyjaźnić i delikatnie o wszystko zapytać.-jej wzrok powędrował w stronę Mary.
-Czemu ja?-zapytała blondynka.
-Możecie mieć wspólne tematy do rozmów.-wytłumaczyła Lisa.
-W jaki sposób mam to zrobić?
-Zaczniesz jeszcze dziś.-uśmiechnęła się.-O 18.00 zaczyna się przyjęcie u Wilsonów.Przyjdź tam.
-Wy też tam idziecie?
-Ja na pewno.
-Ja też.-westchnęła Elizabeth.
-Nawet gdybym chciała i tak mnie tam nie wpuszczą.-odparła Emily.


Kilka godzin później Lisa była w domu i oglądała ''Family Guy''.Zastanawiała się,co powinny zrobić w takiej sytuacji.Przyznać się do wszystkiego?NIE!!!Musiały dowiedzieć się,kto przysyła im te wiadomości.
Ktoś zapukał do drzwi.Lisa wstała z kanapy i otworzyła.
-Cześć.-w drzwiach stał jej uśmiechnięty ojciec z wielkim koszem słodyczy.
-Co ty tu robisz?!-zdziwiła się.
Przecież nie widzieli się od dawna,bardzo dawna.
-Chciałem cię odwiedzić.Słyszałem o balu zimowym i mam coś dla ciebie.-mężczyzna wyciągnął z kieszeni małe pudełko i wręczył je Lisie.
Dziewczyna otworzyła je,a jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z diamentem.
-Ooo...-wydusiła z siebie.
-Nie podoba ci się?-zmartwił się.
-Jest śliczny.-odparła Lisa.-Ale...
-Wiem-westchnął.-Nie powinienem cię wtedy osądzić o kradzież samochodu...
-Nic się nie stało.-uśmiechnęła się.-Po prostu zapomnijmy o tym.
-Masz rację.-zgodził się.-Z resztą Chloe i tak się do tego przyznała.
-Co?!-Lisa czuła jak powoli traci grunt pod nogami.
Jak to przyznała się?Przecież to Lisa rozbiła samochód!Chloe nie miała z tym nic wspólnego!
-Następnego dnia przyznała się do wszystkiego.-stwierdził pan Smith.


Po osiemnastej Mary była już w domu Wilsonów.Rzecz jasna,gdyby było to zwykłe przyjęcie nie pojawiłaby się na nim wcześniej niż przed dwudziestą,ale to była misja,od której zależało całe jej życie.
Mogło by się wydawać,że atmosfera była drętwa.Oczywiście była taka,ale na parterze,gdzie ''bawili się'' dorośli.Natomiast na pierwszym piętrze w ''małej'' bibliotece pana Wilsona trwała prawdziwa impreza.Dwie pary obmacywały się na skórzanej sofie.Kilku chłopców z młodszych klas z podekscytowaniem obserwowało Carlosa Penę,pijącego piąte piwo.Grupa dziewczyn zaciekle o czymś dyskutowała.Jednak Johnson nie zauważyła nigdzie swoich przyjaciółek.
Już miała wyjść z pomieszczenia,ale na ramieniu poczuła czyjąś dłoń.Blondynka gwałtownie się odwróciła.
-Hej.-przywitał się James Maslow.
-Cześć.-uśmiechnęła się.-Jak się bawisz?
-Już myślałem,że umrę z nudów!Schmidt przed chwilą gdzieś zniknął,Henderson napisał,że nie przyjdzie,Pena zaraz będzie nieprzytomny.-wskazał na Latynosa,otwierającego kolejną puszkę z piwem.-A ja nie mogę się nawet napić!
-A to czemu?-zainteresowała się.
-Prowadzę.-wywrócił oczami.
-To genialny James Maslow nie potrafi załatwić sobie podwózki?-zadrwiła.
-Do miasta przyjechała córka przyjaciół moich rodziców i zamieszkała z nami.Jest na przyjęciu,bo chciała zobaczyć się ze starymi znajomymi,więc musiałem wziąć samochód.
-Ma tu koleżanki?-zdziwiła się.
-Kiedyś chodziła do naszej szkoły.-wyjaśnił.
-Jak ma na imię?Ile ma lat?Jest ładna?-pytała.
-Czy ty jesteś zazdrosna?-zaśmiał się Maslow.
-Nie.-odparła dumnie.-Tylko chcę wiedzieć,z kim się zadajesz.
-Nazywa się Bella Garcia.Ma dwadzieścia lat i trzy razy z rzędu była królową balu zimowego.-powiedział.-Ale moim zdaniem i tak jesteś o wiele ładniejsza.
Mary uśmiechnęła się sztucznie i odpowiedziała:
-Muszę coś załatwić.Zobaczymy się później.
Dziewczyna szybkim krokiem udała się do łazienki.Musiała skupić się na swojej misji,a nie na randkowaniu.
Przez szparę w drzwiach prowadzących do łazienki zobaczyła Sam Wilson,całującą się z jakimś chłopakiem.Był dość wysoki,miał blond włosy.Niestety nie mogła stwierdzić nic więcej,ponieważ blondyn stał do niej tyłem.W każdym razie wyglądał dość znajomo.
Mimo ciekawości blondynka postanowiła wrócić do biblioteki.Przerywanie pocałunku nie jest dobrym początkiem przyjaźni,prawda?


Tymczasem Emily była na randce z Loganem Hendersonem.Chłopak zabrał ją do kina.
-Mogłeś pójść na to przyjęcie.-westchnęła Emily.
-Ale wolałem spotkać się z tobą.-uśmiechnął się chłopak.
Nagle dziewczyna zobaczyła Sam Wilson w towarzystwie Kendalla Schmidta.Marzyła,żeby po prostu przeszli obok nich obojętnie,ale niestety zdziwiony Schmidt zatrzymał się.
-Logan?!-odparł zaskoczony.-Co ty tu robisz?!
-Jestem na randce.-powiedział,jakby była to najoczywistsza rzecz pod słońcem.
-Z kim?-blondyn uważnie rozejrzał się się wokół.
-Z Emily.-odpowiedział brunet.
-Jaja sobie robisz?-zaśmiał się.-To ukryta kamera?
Samantha zachichotała.
-Możesz się wreszcie zamknąć?!-warknął Henderson.
-Wyluzuj.-powiedział spokojnie Kendall.-Tylko nie wiedziałem,że gustujesz w takich dziewczynach.
-Nie!-wściekł się Logan.-Jeśli jeszcze raz powiesz coś takiego o Emily,to nie ręczę za siebie!
Chłopak pociągnął brunetkę za rękę i odszedł od Schmidta.
-Nie musiałeś...-szepnęła.
-Musiałem.
I wtedy po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła,że jest naprawdę bezpieczna.


------------------------------

Hej!
Ogólnie ten rozdział wyszedł taki nijaki,ale bywały gorsze.Jestem z siebie dumna,że wreszcie coś napisałam!
Logan stanął w obronie Em i wyraził się dość jasno,ale czy Kendall to zrozumiał?Nie wydaje mi się.W końcu to Schmidt,a on ma w dupie wszystko i wszystkich.
W zakładce ,,Bohaterowie'' pojawiła się nowa ''koleżanka'' Jamesa.Na szczęście Mary nie jest zazdrosna,więc Bella nie stanie się przeszkodą w drodze do związku Mames(?),prawda?
Ja już kończę,bo jeszcze się wygadam i będzie lipa.Pa. :*