czwartek, 30 czerwca 2016

Rozdział 8 ''Co ty tu robisz?" + Zwiastun opowiadania

Po południu Mary była w drodze do szpitala.Dostała SMS-a od przerażonej Emily,w którym poinformowała,że Logan miał wypadek i to sprawka End.
Dziewczynę na samą myśl o tym przeszedł nieprzyjemny dreszcz,przecież równie dobrze mogła to być ona lub James.
Zaparkowała swój samochód i weszła do szarego budynku.Szpital w Rosehold wyglądał tak samo jak trzy lata temu,kiedy Mary była tu ostatni raz.Ściany nadal miały swój charakterystyczny kolor spleśniałego sera,który zawsze ją obrzydzał.Okropny zapach kleiku ryżowego unosił się w powietrzu,a na korytarzu słychać było płacz małego dziecka.
Przeszła przez główny korytarz i skierowała się do windy.Niestety,wisiała na niej kartka z napisem: ,,Nieczynne".
-No jasne.-rzuciła pod nosem i niechętnie udała się na klatkę schodową.
Na szczęście szpital znała doskonale i bez żadnych problemów znalazła salę,na której leżał Logan.
Przed salą siedziała zapłakana Emily,a obok niej stały Elizabeth i Lisa.
-Co z Loganem?-zapytała szybko.
-Nic poważnego.-odparła Elizabeth.-Ma tylko złamaną nogę.
-Dlaczego Emily zachowuje się,jakby tam umierał?-wskazała na drzwi prowadzące do sali.
-Bo to moja wina.-Emily wybuchła płaczem.-Chciałam przyznać się do kradzieży i wtedy dostałam to.-pokazała swój telefon.
Mary szybko przeczytała wiadomość.
-Cholera.-poczuła jak kręci jej się w głowie.-Nie możemy pójść na policję.
Przyjaciółki pokiwały głowami.
Drzwi otworzyły się,a na korytarzu zjawił się Kendall.
-O czym tak dyskutujecie?-zapytał.
Zamarła.To na pewno on zrobił to Loganowi,a teraz udaje przyjaciela.
-O niczym.-odpowiedziała chłodno Lisa.
Za plecami Schmidta pojawił się James.
-Cześć.-zwrócił się do Mary.-Co tu robisz?
-Hej.-wymusiła uśmiech.-Emily zadzwoniła,więc jestem.
-To wy się znacie?-zmarszczył czoło.
Dziewczyna nie miała pojęcia,co odpowiedzieć.
-Frajerki trzymają się razem,nie wiedziałeś?-Schmidt zaśmiał się i odszedł.


Elizabeth wychodziła właśnie ze szpitala.Miała serdecznie dość tego miejsca.
-Zaczekaj!-zawołał ktoś.
Odwróciła się.Była to Lisa.
-Musimy coś zrobić.-Nie wiem jak ty,ale ja nie chcę jeszcze umierać.
-Niby co?-zapytała zdenerwowana.-Nie mamy żadnych tropów!Jedyne co wiemy to to,że prawdopodobnie Kendall jest End!A najzabawniejsze jest to,że nawet tego nie jesteśmy pewne!
-Nie powiedziałam wam o czymś.-odparła po chwili.-Schmidt zna moją przyrodnią siostrę,pisał z nią.Jest jej za coś bardzo wdzięczny.
-Czemu o tym nie powiedziałaś wcześniej?!-wykrzyczała.
-Zapomniałam.-odpowiedziała.-W każdym razie zrobiłam coś złego i wrobiłam w to nią.Chloe się do tego przyznała,chociaż jest niewinna.Może Schmidt kazał jej kłamać,pewnie na nią też ma jakiegoś haka.
-Ale po co miałby to robić?-spytała.
-Gdyby Chloe wypierała się tego rodzice zaczęliby drążyć temat i prawda wyszłaby na jaw.W końcu lepiej mnie szantażować.
-Spróbuj porozmawiać z siostrą.Może coś ci powie.-spojrzała na zegarek.-Muszę już iść.Cześć.

***

Kilka minut później Elizabeth była już w swoim domu.Postanowiła porozmawiać z ojcem o tym,co usłyszała wczoraj.
-Możemy porozmawiać?-zapytała.
-Tak.-odpowiedział.-O co chodzi?
-Wczoraj słyszałam jak kłóciłeś się z mamą.O co chodzi?Czy powinnam o czym wiedzieć?
-To nic takiego.-speszył się.-Problemy w pracy.
-Ale...
-Na prawdę.-przerwał jej.-Wracam do pracy.
Wszedł do swojego gabinetu.


-Na pewno mam już jechać?-zapytała Mary.-Mogę zostać.
-Nie,jedź.-Emily zmyła pozostałości swojego makijażu.-Poradzę sobie.
-Dobra.-pokiwała głową.-Jakby coś to dzwoń.
Chwilę później blondynki już nie było.
Jones zdobyła się na odwagę i niepewnie zapukała do drzwi prowadzących na salę,na której leżał Logan.
Usłyszała krótkie "Proszę'' i weszła.
-Hej.-powiedziała.-Jak się czujesz?
-Od kiedy weszłaś o niebo lepiej.-uśmiechnął się.
-Pytam na poważnie.
-Ale to było na poważnie.
Dziewczyna usiadła przy łóżku chłopaka.Mimowolnie z jej oczu zaczęły spływać łzy.
-Nie płacz.-przytulił ją.-Coś się stało?
-Tak bardzo się boję.-wyszeptała.
-Czego?-oderwał się od niej jak oparzony.
-Nie mogę ci powiedzieć,przepraszam.-wybiegła z pomieszczenia.
-Emily!-krzyczał.


Tego popołudnia Lisa była pod nowym domem swojego ojca w Kansas.Poszła za radą Elizabeth i postanowiła porozmawiać z Chloe.
Dziewczyna zapukała do drzwi.Po chwili pojawiła się w nich Chloe Moore.Nie zmieniła się ani trochę.
-Co ty tu robisz?-zapytała z oburzeniem.
-Chciałam porozmawiać.-odpowiedziała.
-Nie mamy o czym.-chciała zamknąć drzwi,jednak uniemożliwiła jej to noga Lisy.
-To zajmie tylko chwilę.
Blondynka westchnęła z rezygnacją i zaprowadziła Smith do swojego pokoju.Tu również nic się nie zmieniło.Oni chyba nie lubią zmian,no może z wyjątkiem ojca Lisy.
-O czym chciałaś rozmawiać?
-Dobrze wiesz o czym.-odparła.-Czemu się przyznałaś?
-Nie wiem o co chodzi!
-Nie udawaj!
-Zrobiłam to dla niego!-krzyczała.-Idź!
Lisa usiadła na łóżku.
-Możesz podać mi szklankę wody?-zapytała.-Słabo mi.
-Tak.-burknęła i opuściła pomieszczenie.
Lisa szybko poderwała się z łóżka i schowała do torby różowy pamiętnik Chloe,który leżał na biurku.Po chwili wróciła do poprzedniej pozycji.
-Masz.-blondynka podała jej szklankę.
Smith duszkiem wypiła wodę,podziękowała i wróciła do samochodu.


_______________________

Hej!
Nie spodziewałam się,że jeszcze dziś dodam rozdział.
Jest zwiastun BTL!Od razu mówię,żebyście się nie nakręcali i spodziewali nie wiadomo czego.Nie wyszło.Pierwszy i raczej ostatni raz robiłam filmik tego typu.Nie mam pojęcia,co stało się z jakością,ale stwierdziłam,że tyle mojej "ciężkiej pracy" nie pójdzie na marne i postanowiłam wstawić ten zwiastun.
Link : tutaj
To chyba tyle,więc wracam do oglądania meczu.Pa. :*







piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział 7 ''To on rozdaje karty''

We wtorek Lisa była na placu zabaw przy swojej dawnej szkole.
Kiedyś przychodziła tam prawie codziennie,razem z tatą.Ale te czasy minęły.Teraz czekała na swoje dawne przyjaciółki.W końcu musiały się dowiedzieć o tej durnej wiadomości,którą dostała wczoraj od Kendalla.Chyba Kendalla.Czy to mógł być on?Jest zdolny do nękania,w tak okrutny sposób?
Chwilę później zjawiły się jej przyjaciółki.
-Muszę wam coś pokazać.-odparła Lisa.
Brunetka bez słowa odszukała SMSa.
-Myślisz,że to naprawdę Kendall jest End?-Mary zbladła. 
-Nie wiem.
-Ale gdyby to był on,to raczej by się tym nie afiszował.-powiedziała blondynka.
-Sama na to wpadłaś?-Elizabeth zmarszczyła brwi.
-Nie rób ze mnie idiotki.-Johnson wywróciła oczami.
-Wróćmy do tematu.-odezwała się Emily.-Czemu miałby pisać coś takiego?
-Bo może.-westchnęła Smith.-Wie,że nie pójdziemy na policję.To on rozdaje karty.
-W takim razie co robimy?-pytała Williams.
-Jedyne co możemy,to trzymać się z daleka od Schmidta.-burknęła Lisa.
-Pójdźmy z tym na policję.-odpowiedziała Jones.-Nie chcę,żeby prawda wyszła na jaw w taki sposób.Wolę sama się do wszystkiego przyznać.
Dziewczyny niechętnie się z nią zgodziły i postanowiły,że następnego dnia zgłoszą sprawę na policję.



W czasie długiej przerwy Mary razem z Samanthą Wilson siedziały na trybunach w sali gimnastycznej i przyglądały się chłopcom grającym w piłkę nożną.
James co chwilę ukradkiem spoglądał na Mary,a raz nawet do niej pomachał,przez co oberwał kilka wyzwisk od Schmidta.
Dziewczynę na samą myśl o Kendallu przeszedł nie przyjemny dreszcz.Martwiła się o swoje przyjaciółki,szczególnie o Lisę.
Emily powiedziała im o zajściu w łazience,które wydało jej się bardzo dziwne.
Z zamyślenia wyrwał ją telefon Sam,który po raz setny zadzwonił.
-Chłopak?-zapytała z uśmiechem Mary.
-Taki,który nie rozumie słowa ''nie''.-mruknęła pod nosem i schowała telefon na samo dno torby.-Schmidt jest taki gorący!-zapatrzyła się na chłopaka,który właśnie strzelił bramkę.
Mary nie mogła wydusić z siebie ani słowa.Jak można twierdzić,że jej prześladowca jest gorący?Z resztą to zwykła świnia!Przecież Emily widziała go w kinie z Sam,a później całował się z Lisą w łazience.Co za dupek!
-Z kim idziesz na bal?-Johnson zmieniła temat.
-Jeszcze nie wiem.-spojrzała na swój złoty zegarek.-Chodź do szkoły.Zaraz dzwonek.
Dziewczyny zabrały swoje torby i wróciły do budynku szkoły.



Po południu Elizabeth była w swoim pokoju i próbowała napisać wypracowanie z angielskiego.Próbowała,ponieważ jej rodzice cały czas się kłócili.
Wstała,aby zamknąć drzwi,ale usłyszała coś bardzo interesującego.
-Ma prawo wiedzieć!-krzyczała pani Williams.-Nie możemy jej oszukiwać!
-Cicho,bo usłyszy!-warknął pan Williams.-Znienawidzi nas!
-Nas?!Raczej ciebie!-kobieta trzasnęła drzwiami i wyszła.
O czym mogli rozmawiać?Bez wątpienia chodziło im o Elizabeth,ale czego nie mogła się dowiedzieć?


Kilka godzin później Emily była w restauracji,w której pracowała latem.Chciała przyznać się do kradzieży,przeprosić właściciela lokalu i obiecać,że wszystko odpracuje.
Tak bardzo chciała,żeby Logan był teraz przy niej,ale nie mogła powiedzieć mu o tym wszystkim.Lepiej,żeby dowiedział się z gazet,że to ona zepchnęła Samanthę Wilson.
-Słucham.-odparł surowo właściciel restauracji.
Emily poczuła jak serce podeszło jej do gardła.
-J-ja...pracowałam tutaj w wakacje.
Zadzwonił jej telefon.
-Przepraszam.-powiedziałam,znalazła telefon i odebrała.
-Emily?-usłyszała głos Carlosa Peny.-Logan...On miał wypadek.
-Co?-wszystko wokół zaczęło wirować.
Latynos oznajmił,że jest w szpitalu i rozłączył się.
Jak na zawołanie dostała wiadomość.

Trzymaj język za zębami,suko.
Twoje End


____________________________________________

Wakacje 2016 uważam za rozpoczęte!Jak po szkole?Macie już jakieś plany na te cudowne dwa miesiące?Jakie średnie?Chwalcie się!
Co do rozdziału,to kompletnie spieprzyłam części z Emily i Elizabeth.Jestem tego w pełni świadoma!
Tak,widziałam,że mam zaległości w waszych opowiadaniach.Wszystko to wina mojego internetu.(Dlaczego też rozdział nie pojawił się wcześniej.)W każdym razie wszystko postaram się nadrobić w najbliższym czasie.
To chyba wszystko,więc nara. :P